Sama wycieczka do Fezu była czystym przypadkiem. Nie planowałam tam jechać. Po Casablance, o której możecie przeczytać tutaj miałam jechać do stolicy kraju – Rabatu. Wiele osób pisało o stolicy, że śmiało można ją pominąć i zdecydowanie lepiej poświęcić czas na Fez. Miasto było niegdyś stolicą kraju i jest jednym z najpiękniejszych miast.
Po hałaśliwym Marrakeszu, nijakiej Casablance, muszę przyznać, że Fez zrobił na mnie chyba najlepsze wrażenie. Nie ma namawia na zakupy aż tak mocno, jak w Marrakeszu. Ceny na bazarach bardzo często są tymi ostatecznymi i nie są sztucznie pompowane, aby się targować do 1/3 ceny. Oczywiście i takie miejsca się zdarzają, czy taksówkarze, ale, gdzie w Marrakeszu, to norma, to w Fezie rzadkość.
Jak dostać się do miasta Fez?
Podróż niestety nie należy od najkrótszych. Jest kilka możliwości dostania się do Fez – samolot, pociąg, autobus, samochód.
Autobus jedzie zdecydowanie najdłużej, bo 8:30 minut, ale jest też minimalnie tańszy. Zapłacimy za przejazd około 20-30 euro. Samolot czasowo jest świetny ale, fakt potrzeby dostania się na lotnisko, jak i ceny biletów sprawiają, że nie jest to najbardziej ekonomiczny sposób przedostania się pomiędzy miastami.
Z Marrakeszu, jeśli chcesz jechać, najbardziej się opłaca pojechać pociągiem. Bilet na osobę kosztuje około 29 euro. Jak za dystans ponad 500 kilometrów w 1 klasie, to cena bardzo przystępna. Długość podróży, to 6:35 minut i trzeba przyznać, że pociągi są naprawdę bardzo dobre. Jeździłam już nimi kilka razy i nie było żadnego opóźnienia. Różnica pomiędzy 1, a 2 klasą jest jedynie w ilości miejsc w środku. W pierwszej klasie mamy 6 osobowe przedziały, w drugiej klasie 8 osobowe. Siedzenia w pierwszej klasie są bardzo wygodne i szerokie. Według mnie przy tak dalekiej podróży lepiej dopłacić kilka euro za komfort. Poza ilością miejsc w przedziale nie ma żadnych różnic. Zarówno w 1 jak i 2 klasie jest klimatyzacja.
Gdzie spać ?
Baza noclegowa miasta jest olbrzymia. Nadal konsekwentnie będę polecać Wam Riady. Uważam, że to najlepsze gdzie można spać w Maroko. Tym razem zatrzymałam się bardzo blisko starej Mediny. Miejsce było naprawdę świetne pod względem lokalizacji. Zatrzymałam się w „Riad des Remparts de Fès”.
Powyższy Riad kosztuje przeróżnie, od 150 zł do 350 zł za ten sam pokój. Ja płaciłam 280 zł za dobę. Jeśli cena tego Riadu spadłaby do 150 zł, to brałabym w ciemno. Niestety przepłaciłam. Pokój długi ale dosyć wąski w połączniu z oświetleniem lekko mocniejszym niż choinkowe powoduje wrażenie spania w jaskini. Niestety, to mocno mi nie przypadło do gustu, ale cała reszta była naprawdę dobra.
Jeśli szukacie noclegu w Fezie, to zdecydownie szukajcie czegokolwiek, ale blisko Błękitnej Bramy (Bab Bou Jeloud – rejony zdjęcia powyżej map google). To wejście do świata bazaru. Tutaj znajdziecie wszystko. Przemierzając kilometry nie raz się zgubicie, zapewniam Was, że pomimo pobranych map offline forma zabudowania sprawia, że GPS podaje nam naszą odległość przybliżoną do 100 metrów czyli do jakiś miliona bocznych uliczek.
Po 10 kilometrach przemierzania krętych uliczek nie było mi już śmiesznie, ale z perspektywy czasu uważam, że zgubienie się umożliwiło mi poznanie niezwykłych miejsc.
Wpisując w gogle frazę FEZ PRZEWDOWNIK, wysokoczą Wam typowe turystyczne miejsca, które trzeba zobaczyć. Jeśli chodzi o Fez, to zdecydownie polecam pójście żywioł i podziwianie miasta w swoim rytmie.
Najstarszy Uniwersytet Świata – Meczet Al-Karawijjin
To był jeden z dwóch rzeczy, które musiałam zobaczyć ze względu na to, że to prawdopodobnie najstarszy uniwersytet świata. Nawet jeśli nie będziecie chcieli go odwiedzić lub zapomnicie, to spokojnie, nie wiem jak to się stało, ale przy każdym zgubieniu znajdowałam się zawsze pod Meczetem.
Wejście kosztuje 2 euro i jeśli mamy szczęście (tak jak ja wyjątkowo miałam) to na przepięknym dziedzińcu będziemy sami. W Al-Karawijjin uczono niegdyś Koranu, logiki oraz filozofii. W cenie nie macie przewodnika, jedynie wejście. Zwiedzamy na własną rękę. Wszystkie pomieszczenia są puste i śmiało możemy robić zdjęcia z każdej możliwej strony.
Zdecydowanie największe wrażenie robi dziedziniec, który jest wyłożony tradycyjną mozaiką. Gra świateł i cieni powoduje, że mozaika mieni się na wiele kolorów i wygląda obłędnie. Samo zwiedzenie Uniwersytetu zajmie Wam dosłownie 20 minut, zdecydownie warto je tutaj poświęcić.
Garbarnie skór – Chouwara
Koniecznie należy zobaczyć proces, który jest niezapomnianym wrażeniem pod względem zapachowym jak i wizualnym. Proces jest wyjątkowo tradycyjny i od setek lat nic się tutaj nie zmienia. W mieście są dwie farbiarnie. Ja polecam tą w której byłam – CHOUWARA – ma zdecydownie najlepsze opinie.
Żeby zobaczyć proces najlepiej udać się do sklepu z wyrobami skórzanymi. Pod drodze znajdziecie ich kilkanaście. Najlepsze są te, które mają taras. Sprzedawcy wyrobów skórzanych nie pozwolą Wam przejść obok nich obojętnie, więc spokojnie, na pewno znajdziecie miejsce, gdzie cały proces zobaczycie.
Przy wejściu dostajemy miętę – uwierzcie mi na słowo należy ją zabrać. Zapach czuć już kilkanaście metrów przed samym wejściem na dach i ciągnie się po całej ulicy.
Skóry według sprzedawców są produkowane bez wykorzystania chemii. Jedynie naturalne składniki do uzyskania koloru oraz gołębie odchody. Podobno są one najlepszym „preparatem” na uzyskanie miękkiej skóry i nic nie możne równać się z naturą.
Oczywiście wszystko ma swoją cenę, więc nie dajcie się nabrać na informację „FREE ENTRY” – na pewno nie jest darmowe. Sprzedawca liczy albo na zakup – który stanowczo odradzam w tym miejscu ze względu na koszmarne zawyżanie cen produktów albo na wynagrodzenie za wejście. W moim przypadku wystarczyło w przeliczeniu 2 euro od osoby. Jak na możliwość poznania tradycji wyrobu skór, uważam, że cena jaką zapłaciłam była świetna.
Pamiętajcie, że sprzedawca nigdy nie będzie zadowolony, ale grzecznie, z uśmiechem wręczycie mu 20 dirhemów i podziękujecie. Naprawdę nie dawajcie się naciągnąć na więcej, bo to tylko napiwek.
Poniżej kilka zdjęć z Souków (targowisk):
Zostaw odpowiedź