Wyjazd do Czech był bardzo spontaniczny. Ponieważ miałam pół dnia wolnego, to zamiast siedzieć w zatłoczonym mieście postanowiłam ruszyć w świat. Ok, może nie aż tak daleko, bo 100 km od Wrocławia ale to, co mnie tam spotkało zapamiętam na długo, zresztą zobaczcie sami.
Jak dojechać ?
Podróż do tej pięknej miejscowości z centrum Wrocławia samochodem zajmuje około 1h 40 min. To zdecydowanie najszybsza i najwygodniejsza forma dostania się do Adršpach. Jak dojedziecie do miejscowości, parkingi bez problemu możecie znaleźć pod warunkiem, że w okresie wakacyjnym będziecie do godziny 10-11. Później parkingi są praktycznie pełne, tak samo sytuacja wygląda w weekendy.
Ceny parkingu są wszędzie bardzo podobne. Za cały dzień czyli od 9 do 21 zapłacimy 80 koron, za motocykl 40 koron.
Ceny wejścia
120 Kč – osoba dorosła
70 Kč – studenci, dzieci do 6 – 15 roku życia
320 Kč – bilet rodzinny – dwoje rorosłych + dwójka dzieci 6-15 lat.
10 Kč – psy
Kiedy jechać ?
Jeśli chcecie uniknąć masy turystów, to najlepiej być pomiędzy wtorkiem, a czwartkiem. Wtedy obłożenie parku jest najmniejsze i zapewnia największą szansę na zwiedzanie bez miliona turystów. Parkingi w weekend zapełniają się w tempie błyskawicznym, więc żeby mieć miejsce blisko samego wejścia lepiej być na 9 rano.
Co zjeść ?
Przed wejściem do paku są stoiska gastronomiczne, ale szczerze, nie warto zostawić tam żadnej czeskiej korony. Jedzenie przeważnie jest podgrzewane w mikrofali. Sam fakt, że serwują dania od kebaba przez hamburgery, aż do czeskich dań nie wzbudza podniecenia kubków smakowych.
W pobliżu znajduję się wiele typowych czeskich knajp, gdzie za taką samą kwotę możecie zjeść coś o wiele bardziej dobrego. Czysty przypadek sprawił, że znalazłam się w restauracji Hostinec u Tošováka (Dolní Adršpach 68, 549 57 Teplice nad Metují). Restauracja jest oddalona od wjeścia o niecałe 2 km.
Klasyka gatunku, czyli smażony ser z frytkami z sosem tatarskim – 120 Kč
Gulasz wołowy z knedliczkami – 125 Kč
Co do jedzenia. Było naprawdę ok. Może poza kilkoma rzeczami. Ser to blok serowy, nie wiem dlaczego od pewnego czasu trafiam na same czeskie restauracje, gdzie ser jest wyrobem seropodobnym. Mało ma to wspólnego z serem ale tłuszcz wszystko wybacza. Pomimo jakości sera, to danie było zjadliwe.
Gulasz z knedliczkami był naprawdę pyszny. Wołowina rozpływała się w ustach w otoczeniu genialnego sosu. Odrobinę za słony ale dobrze komponował się z neutralnym smakiem knedliczków.
Podsumowując. Jest wiele dookoła restauracji, ceny są wszędzie bardzo zbliżone. Jeśli będziecie szukać Gulaszu wołowego to polecam Wam Tošováka. Jeśli chcecie zjeść smażony ser, to nie podpisuje się pod tym daniem. Dla mnie było przeciętne – ot taki fastfood.
Mam nadzieję, że skusicie się na podróż w te piękne rejony. Z racji braku czasu zwiedziłam tylko jedno jezioro – nad czym bardzo ubolewam, ale wrócę tam aby zwiedzić skalne miasto i delektować się ciszą i świeżym powietrzem. Poniżej zostawiam Was jeszcze z kilkoma kadrami z tego pięknego miejsca:)
2 komentarze
Cudowne miejsce, byłam tam z rodziną i polecam!!!
bardzo się cieszę:) miejsce jest bardzo urokliwe:)