Po Marrakeszu kolejnym przystankiem była Casablanka. Pewnie wielu z Was oglądało słynny film Casablanka z 1942 roku. Trzeba przyznać, że sama nazwa miasta budzi emocje i chęć zwiedzenia tej metropolii.
Po Marrakeszu, gdy wyszłam z dworca zobaczyłam zupełnie inną architekturę, niż w poprzednim mieście. Nowocześnie, czysto i tak europejsko. Tak wyglądała tam noc. Dzień odsłonił mniej spektakularny widok tego miasta.
Casablanka jest „stolicą” biznesu. Nie spotkamy tutaj zbyt wielu turystów, a i same miasto jest z jednej strony nowoczesne, z drugiej – Stara Medina -zaniedbane i dość niebezpieczne.
Widok turysty z aparatem nie jest aż taką normą jak w Marrakeszu. Taksówkarz mówił mi kilka razy, żeby nie wchodzić tam, bo jest tam niebezpiecznie. To brzmiało jak swoiste zaproszenie do zwiedzania. Z lekkimi obawami zwiedziłam całą Medinę. Nie było strasznie tylko nieprzyjemnie. Ludzie nie są przyzwyczajeni do widoku turystki, więc każdy kto nie jest lokalnym, sprawia, że przemierzając uliczki jesteśmy obiektem obserwacji.
Stara Medina, ma pewne, urokliwe miejsca, ale przemierzając przez nią na Soukach (targowisko) możecie zobaczyć kurczaki w klatkach oraz Pana z maczętą. Jak domyślacie się, kurczaki nie są ozdobne, a widok kurczaka zwisającego do góry nogami przy 25 stopniach powoduje niemałe obrzydzenie. Sytuacja analogicznie wygląda, jeśli chcemy zjeść coś nie mięsnego – po takich widokach pokochacie chociaż na chwilę bycie vege.
Tutaj też zaczyna się problem, ponieważ nawet chlebek naan jest podgrzewany na płycie, która pierwotnie była stalowa. Upływ czasu oraz zaniedbanie powoduję, że płyta jest odrażająco brudna, do takiego stopnia, że zjedzenie jednego chlebka mogłoby powodować niemałe rewolucję żołądkowe. Sama stara część miasta jest delikatnie mówiąc mało atrakcyjna. Na próżno szukać tutaj atrakcji, punktów widokowych. Poniższe zdjęcia są mocno wyselekcjonowane i pokazują możliwe najładniejszy obraz starej Mediny.
Meczet Hassan II
Jedną z niewielu atrakcji jest Meczet Hassana II. Sama budowla robi faktycznie niemałe wrażenie. Meczet jest trzecim pod względem wielkości na świecie. Mieści 25 tysięcy wiernych i kolejne 80 tysięcy na dziedzińcu, który jest ogromny. Pech chciał, że trafiłam w to miejsce tuż przed modlitwą. Musiałabym czekać 2-3 godziny do zakończenia mszy, aby zwiedzić Meczet w środku.
Pamiętacie, jak pisałam na początku o filmie? No właśnie. Tutaj też jest mały problem, ponieważ film był w całości nakręcony w studiu w Hollywood. Więc jeśli chcecie przyjechać do Casablanki, aby poczuć magię filmu to musicie polecieć do USA.
Czy warto jechać do Casablanki? Nie. Można zatrzymać się w hotelu, odpocząć, ale samo zwiedzanie jej nie sprawi, że będziemy podekscytowani Marokiem.
Dzisiaj opuszczam już Casablankę i zmierzam do podobno najpiękniejszego miasta Fes’u.
4 komentarze
Jeśli już bym tam chciała pojechać, to właśnie ze względu na film. Więc dzięki za info 😉
Wiesz jakie moje szczęście było, że będę w miejscu gdzie kręcono ten film? już ulic szukałam tych samych
Bardzo konkretne i rzeczowe informacje dotyczące głównych atrakcji Maroka. Ważne konkrety dla potencjalnych turystów odwiedzających główne miasta Maroka.
Bardzo się cieszę, że Ci się podoba! Niedługo relacja z Fes’u 🙂